Lasy Iturii.
Wspomnienia z podróży
to reprint książki wydanej w 1928 roku. Jej autorem jest Leon Sapieha, syn Władysława Leona, bratanek kardynała Adama Stefana. Ten ziemianin, podróżnik i poseł na Sejm, swoim życiorysem mógłby obdarować kilka osób.
Urodził się w 1883 roku w Krasiczynie. Jeszcze nie ukończywszy gimnazjum
w Chyrowie, wstąpił do trzyletniej austriackiej Akademii Marynarki Wojennej
w Riejece. Wystapił z niej w 1903, wrocił do Lwowa, gdzie zdał maturę. Do roku 1907 studiował w Lipsku, Bernie i Gembloux
w Belgii. 15 kwietnia 1914 zdaje egzamin Międzynarodowej Federacji Aeronautycznej
i uzyskuje dyplom pilota nr 160 wydany przez Austriacki Aeroklub jako poddany brytyjski.
W 1914 walczył w 21. brygadzie kawalerii armii austro-węgierskiej, w grudniu zaś tego roku przeniósł się do lotnictwa. Brał udział
w wielu kampaniach aż do choroby we wrześniu 1916 r.
Po ślubie osiadł w Krasiczynie, gdzie przez cały okres międzywojenny zlecał systema- tyczną restaurację zamku, którą kierował Adolf Szyszko-Bohusz. Brał udział także
w wojnie polsko-bolszewickiej, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych.
W 1935 roku został wybrany na posła IV kadencji Sejmu, był członkiem Komisji Prawniczej i Komisji Wojskowej.
W październiku 1939 r. aresztowany,
w czerwcu 1940 r. zwolniony, rozpoczął działalnośc konspiracyjną.
Był zaprzysiężonym członkiem ZWZ, potem AK. Przy próbie przebicia się do Krakowa został ciężko ranny i po kilku dniach zmarł 27 sierpnia 1944 w Rzeszowie.
W latach 1922-1933 książe Leon Sapieha razem z żona odbył kilka zagranicznych podróży, między innymi do Algierii, Indii
i Cejlonu, Afryki Równikowej, Libii i Tunezji. Swoje wyprawy opisał w książkach.
Jedna z nich to Lasy Ituri.
Wspomnienia z podróży.
Znamy Afrykę z relacji Ryszarda Kapuścińskiego, gdy w latach sześćdziesiątych i późniejszych opisywał zmiany polityczne i cywilizacyjne gwałtownie zachodzące na tym kontynencie. A jak wyglądała Afryka wcześniej? Opisywana językiem, który dziś w wielu fragmentach odbieramy w pierwszym odruchu jako niepoprawny politycznie, po chwili refleksji docierają do nas wartości materiału źródłowego epoki tak w latach dwudziestych patrzył na Afrykę biały człowiek.
Ale powodem wyprawy księcia Leona Sapiehy do Konga Belgijskiego nie były zainteresowania antropologiczne, ale żyłka myśliwska i chęć zapolowania na bardzo grubego zwierza - na słonia.

Lasy niezmierne, puszcze pierwotne, jak morza bezbrzeźne rozległe, które z dwóch stron równika głuszą olbrzymie obszary Czarnego Kontynentu, a w ciemnych swych wnetrzach trzymają w uwięzi całe szczepy ludzkie i rzadkie rodzaje zwierząt, do was dążymy.

Wyprawa, trwająca kilka miesięcy, staje się okazją do różnych spotkań, również
z rodakami - polskimi misjonarzami czy osadnikami, a przede wszystkim opisów świata przyrody widzianej okiem europejskiego myśliwego. Szczególnego uroku dodaje zachowana oryginalna pisownia.

I szła nasza karawana, sto łbów kędzierzawych licząca... (...) Wiekszość ludzi naszych należała do dwóch spokrewnionych klanów: Bandaka i Babari; naogół chłopy rosłe, chętne, wesołe i bardzo do noszenia ciężarów sprawne. Łatwo ich odróżnić, gdyż pokryte mają piersi wielkiemi nieraz bliznami i brózdami... (...) Z nich się składała elita naszych czarnych juczniaków; oni to też przez urwiste potoki, przez głszcze leśne, przez mosty wiszące, plecione z porostów, nosili, śpiewając lub dziko porykujac, dwa nasze tipoy`e?.

Ta bogato ilustrowana książka pozwala cofnąć się w czasie, odtworzyć świat, którego już nie ma. Rownocześnie pozwala w jakims stopniu lepiej zrozumieć współczesną Afrykę i skłonic do ciekawych refleksji nie tylko o kondycji białego człowieka.